sobota, 10 stycznia 2015

BILANS JEDNEJ PODRÓŻY

Masz już wszystkiego dosyć, wysiadasz, odpadasz, przelało się, koniec...
Na szczęście są jeszcze przyjaciele!
Czułeś to kiedyś? Ja tak miałam w listopadzie, kiedy otworzyłam @ od przyjaciółki jakich mało, a tam bilety do najcudowniejszego retreatu na świecie:
https://www.facebook.com/castillejosretreat?fref=ts




#ChceDoHiszpanii#LoveSurowe


Nawet nie zauważyłam, jak spontanicznie rozpoczęłam 12 dniowy cykl naprawczy po przeszło 20 latach biegania w zaprzęgu. Zostawiłam watahę i pozwoliłam im wreszcie odpocząć ode mnie. Zabrałam tylko najmłodsze szczenię i otworzyłam swoje  na zmiany. 
     Rozkoszowałam się możliwością spania do woli, niespiesznymi posiłkami w promieniach hiszpańskiego , prostotą wnętrz i spokojem retreatu  Castillejos. Spacerowałam po plaży, piknikowałam nad jeziorem, wspinałam się po wiejskich ścieżkach i snułam po uroczych uliczkach miasteczka, odpoczywającego od turystów. Łasuchowałam przy kawiarnianych stolikach i smakowałam rozbrajająco prostych tapasów, w towarzystwie równie zwyczajnie niezwykłych win.
     Cieszyłam się nieograniczoną obecnością mojego synka, nasycałam bliskością błękitnie-mądrych oczu i kojąco-dobrych słów. 
     Wreszcie pochyliłam się nad własnym zdrowiem, a właściwie to przyjaciółka się pochyliła i zorganizowała dla mnie sesje terapeutyczne z lokalnym mistrzem akupunktury. Jerry, okazał się być posiadaczem kochających rąk i wielkiego , a ja posiadaczką sforsowanego GALLBLADDER. Dostałam kilka cennych wskazówek, które natychmiast wcieliłam w życie. MNIEJ MIĘSA! WIĘCEJ MIŁOŚCI! 
     Podczas jednej podróży zrozumiałam całą sobą, że brak wewnętrznej równowagi ma wpływ nie tylko na mnie, ale również na wszystkich wokół. Determinuje bieg wydarzeń i ogranicza. I wtedy niepostrzeżenie nastąpił zwrot i poczułam, że ośrodek  wchodzi na wyższe obroty, że na nowo przeżywam falę pozytywnych uczuć. Czujesz to? Mój umysł, który wszystko racjonalizował nieustannie, pozwolił przemówić  jego pierwotnym językiem. Zostawiłam kontrolę zdarzeń za sobą i swobodnie, nie chwytając się niczego, w rozluźnieniu wkroczyłam w nowy etap życia. 
     Pobudka! Dojrzałam! Dzisiaj celebruję codzienność i nie przeglądam się już więcej w krzywym zwierciadle. Mam wolność, miłość i marzenia. Znalazłam swoje flow w rzeczach prostych, zwykłych, surowych, czasem zaskakująco banalnych. Co więcej w jakiś magiczny sposób odczarowałam też moją rodzinę i nasze życie nabrało rumieńców. Odkryliśmy wspólny styl życia. Mamy swoje #RawFlow. Ale to dopiero początek drogi...



                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz